Kilka lat zajęło mi ponowne uzyskanie ładnej barwy i budowy mieczyka czerwonego delta, ale obecnie jestem zadowolona z efektów.
Kiedyś pisałam już, jak mając piękne mieczyki utraciłam je bezpowrotnie, krzyżując je z przyniesionymi od kolegi rybami. Jego ryby ładne, ale niestety odmiana nie była trzymana w "czystej formie". Potem dowiedziałam się, że kolega trzyma narybek z wszystkich odmian barwnych w jednym akwarium i sortuje je dopiero jak je sprzedaje.
W ten sposób trudno ustalić po jakich rodzicach ma się ryby.
Nauczona złym doświadczeniem muszę sama stworzyć sobie dwie lub trzy linie, aby mieć w przyszłości własną dużą pulę genów. W ten sposób można latami bazować na własnym materiale genetycznym, bez ryzyka krzyżówek wsobnych.
Tak więc mam w końcu swoje czerwone miecze.
Ryby na zdjęciach są młode. Samice zaczynają rodzić pierwsze stadka maluchów. Obecnie mam już kilkaset młodych ryb.
Za jakiś czas powtórzę zdjęcia już w pełni dorosłym rybom. Ciekawa jestem jakie będą miały płetwy grzbietowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz