czwartek, 8 listopada 2012

Moja pupilka


Każdy kto ja zobaczył w akwarium natychmiast zwracał uwagę na jej pięknie wybarwioną i dużą płetwę ogonową. Jej piękno potrafili dostrzec zarówno fachowcy, jak i zupełni laicy akwarystyczni.
Samica już niestety nie żyje, ale urodziła mi sporo młodych.
Na szczęście udało mi się ja utrwalić na zdjęciu. Może kiedyś znów pojawi się u mnie taka "ślicznotka".

czwartek, 26 kwietnia 2012

Mieczyki albinotyczne tuxedo

Trochę czasu minęło, ale w końcu udało mi się wychować kilkanaście sztuk mieczyków albinotycznych tuxedo. Ryby te są bardzo delikatne, rosną wolno i niestety duży procent wykazuje "rakowatość". Nawet niewielka ilość barwnika czarnego sprawia, że szybko pojawia się zgrubienie i "rakowatość". Ryby w miocie wykazują znaczne rozbieżności barwne (zdjęcia poniżej prezentują ryby z jednego miotu). W zależności od oświetlenia barwa też się zmienia. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać, aż samice dorosną i dadzą pierwsze mioty narybku.
Miałam problem z samcami, gdyż w miocie było ich tylko kilka sztuk i niestety wszystkie o barwie pomarańczowej. U mieczyków bardzo rzadko bywa tak, żeby samice stanowiły ponad 90% miotu, a tu proszę. Miałam samic do wyboru , do koloru, a samców jak na lekarstwo. Wybrałam więc to co mi natura dała i zobaczę jakie będą następne pokolenia.







niedziela, 25 marca 2012

Czasem coś się uda ...

To było chyba dwa lata temu, gdy Krzysiek Kujawa przywiózł mi z Niemiec kilka sztuk mieczyków albino czerwonych. Ryby były młode i dorastały u mnie, aż osiągnęły dojrzałość do rozrodu. Miałam dwie samice lira oraz kilka zwykłych samic i samców. Samice robiły się grube, ale zamiast narybku, puszczały tylko ikrę. Kiedy juz traciłam nadzieję na otrzymanie potomstwa po nich, coś drgnęło. Jedna z samic lira i samice zwykłe zaczęły dawać żywe i zdrowe mioty maluchów. Widocznie wcześniej samce nie były jeszcze na tyle dojrzałe, by zapłodnić samice.
Uzyskałam kilka sporych miotów mieczy albino czerwonych. Zostawiłam sobie najlepsze egzemplarze, reszta została sprzedana. Część ryb, jak zawsze, trafiła do zaprzyjaźnionych hodowców, abym miała zapewniony materiał genetyczny na przyszłe lata. Zawsze tak robię z bardziej wartościowymi rybami. Mam wtedy zabezpieczenie na wypadek utraty danych ryb na skutek choroby lub innego kataklizmu. Dzięki temu odnowienie danej odmiany zajmuje kilka tygodni czy miesięcy, a nie kilka lat.
Obecnie ryby są już prawie dojrzałe. Uzyskuję narybek od zwykłych samic. Samice lira na razie puszczają ikrę. Czekam więc cierpliwie, bo już to kiedyś "przerabiałam".
Planuję kilka par tych ryb dać na konkurs w maju do Drezna. Zobaczymy ile są "warte" te ryby dla sędziów.

Samica na zdjęciu powyżej jest mocno gruba. Nie widać u tych ryb wyraźniej plamki ciążowej, gdyż narybek nie ma czarnych oczu. Trzeba dobrego wyczucia, by utrafić z terminem porodu. Po lepszym karmieniu wydaje się, że każda samica jest mocno ciężarna, a w kotniku na drugi dzień mamy tylko duże ilości odchodów.
Ta samica ze zdjęcia niestety puściła mi ikrę, widocznie trzeba jeszcze poczekać na osiągnięcie dojrzałości przez samce.
Oczywiście do samic lira daję samce zwykłe (samce lira są bezpłodne - mają za długie, często rozwidlone gonopodium). Takie kojarzenie gwarantuje mi uzyskanie prawidłowego standardu lira. Gdybym dała samce delta, zaczęłabym uzyskiwać standard delo-lira oraz cała masę ryb niestandardowych (płetwy grzbietowe i ogony o najróżniejszych kształtach).