wtorek, 10 sierpnia 2010

Praca nad barwą...

Jakiś czas temu, po długich poszukiwaniach, udało mi się znaleźć dosyć ładne mieczyki czerwone. Kupiłam kilka sztuk po bardzo wygórowanej cenie, ale czasem warto przepłacić , by uzyskać ładny materiał do dalszej selekcji.

Selekcja, selekcja, selekcja.... Każdy kto chce mieć ładne ryby wciąż musi pracować nad utrzymaniem tego piękna. Ja sama borykam się z mieczykiem czerwonym od jakiś trzech lat. Wtedy to wziąłam od znajomego hodowcy kilkanaście sztuk mieczyków czerwonych do przekrzyżowania ze swoimi w celu tzw. "wymiany krwi". Efekt był straszny. Zamiast poprawy mocno pogorszyłam to co miałam. Wychodziły mi ryby bladoczerwone, a nawet całe zielone lub brudnoczerwone (takie prawie brązowe). Dopiero po jakimś czasie, gdy zobaczyłam jego hodowlę wiedziałam w czym tkwi tego przyczyna. Otóż, cały narybek pochodzący z różnych odmian mieczyka trzyma w jednym zbiorniku. Ryby dorastają wspólnie i się wzajemnie zapładniają. Co z tego, że wybierzemy z tego stada ładne mieczyki czerwone, kiedy nie są one "czyste" genetycznie. Dopiero w następnych pokoleniach zaczną wychodzić błędy takiego prowadzenia hodowli.
Przez kolejne lata musiałam ciężko pracować, by znów uzyskać w miarę zadowalającą jakość mieczyka czerwonego. Efekt jest już w miarę dobry, ale ciut, ciut brakuje, więc poszukiwałam dobrych ryb do poprawy barwy. I w końcu znalazłam. Teraz po zakupie nowych ryb trzymałam je osobno (nie mieszam ze swoimi "starymi" mieczykami). Uzyskałam po nich niedawno narybek, ale jest jeszcze za mały by stwierdzic jaka będzie barwa. Jeśli barwa będzie dobra, to dopiero z tego stadka wybiorę egzemplarze do przekrzyżowania z moimi "starymi" mieczykami. Oczywiście tylko kilka sztuk, a nie wszystkie, żeby w razie jakiejś wpadki nadal mieć swoje "wypracowane" miecze czerwone.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz